Mieszkańcy są najważniejsi

 

Rozmowa z Haliną Kossowską i Józefem Krokiem z Rady Mieszkańców Bodzowa, Kostrza, Pychowic i Skotnik, protestującej przeciwko ''Miejscowemu Planowi Zagospodarowania Przestrzennego Bodzów - Kostrze''.

- Zarzucacie planowi, że nie uwzględnia w nazwie Pychowic i Skotnik, choć faktycznie obejmuje te tereny.

Józef Krok: - To zasadniczy błąd.

Mieszkańcy Pychowic i Skotnik dopiero od nas dowiedzieli się, że plan dotyczy także terenu, na którym mieszkają.

Wcześniej o tym nie wiedzieli i nie mogli domagać się swoich praw.

A przecież Pychowice i Skotniki nie są częścią Bodzowa i Kostrza, tylko osobnymi miejscowościami.

- Drugi poważny zarzut to brak konsultacji społecznych przy sporządzaniu planu.

Halina Kossowska:
- Uważamy, że zakres przeprowadzonych konsultacji był mocno niewystarczający.

Sprowadził się do wystawienia planu w siedzibie Biura Planowania Przestrzennego oraz do spotkania w Urzędzie Miasta 14 maja tego roku.

Natomiast żadnych konsultacji podczas tworzenia studium zagospodarowania przestrzennego nie było.

Józef Krok: - Sprawa jest tak kontrowersyjna, że aż prosi się o szerokie konsultacje społeczne.

Prezydent miasta powinien powołać komisję złożoną ze swojego przedstawiciela, urzędników, radnych oraz mieszkańców.

Zespół ten powinien dogłębnie przedyskutować zagadnienie.

- Wasze oburzenie budzi pomysł urządzenia na omawianym obszarze pola golfowego.

Józef Krok: - Nie może być tak, że pod hasłem parku rzecznego ukrywa się inwestycję de facto całkowicie budowlaną, czyli pole golfowe.

Na pole takie składają się hotele, budynki gospodarcze, korty tenisowe, baseny, drogi, parkingi itd.

Wszystko to zajmie ogromny teren budowlany, którego kupno kosztowałoby inwestora na dzień dzisiejszy według naszej oceny setki milionów złotych.

Tymczasem, gdy obszar ten przekształci się w tereny zielone, to wartość gruntu ukształtuje się na poziomie kilku milionów złotych.

Został zatem przygotowany dla kogoś ogromny prezent.

Ktokolwiek to będzie, zyska bardzo dużo i zyska kosztem mieszkańców.

- Plan wprowadza zakaz zabudowy wzdłuż ciągów komunikacyjnych, np. przy ulicy Tynieckiej, Widłakowej, Wielkanocnej, Jana Slaskiego - dodajmy, że w pełni uzbrojonych.

Józef Krok: - Jest to zupełnie niezrozumiała decyzja.

Teren jest uzbrojony, planuje się w przyszłości kanalizację, mało tego - istnieje tam już zabudowa, niekiedy nawet dość stara.

W planie mówi się o zabudowie ''częściowo zwartej'', a zatem miejscami zabudowanej, a miejscami nie.

Powtórzę to, co mówiłem już kiedyś: gdyby student pierwszego roku politechniki przedstawił na zajęciach takie rozwiązanie, dostałby dwóję.

- Zauważyli Państwo nieścisłości w planie i w mapach, w oparciu o które biuro sporządzało plan.

Józef Krok: - Naszym zdaniem Biuro Planowania Przestrzennego dysponuje mapami ze stanem z lat 2003 - 2005.

Urzędnicy próbują wmówić nam, że aktualizacja odbyła się w 2005 r., ale biorąc pod uwagę gwałtowny rozwój budownictwa w ostatnich dwóch latach, mapy należało uaktualnić w ostatniej chwili.

Halina Kossowska: - Na mapach nie ma wielu niedawno postawionych budynków, natomiast znalazły się tam tereny gminne sprzedane jako budowlane w maju 2007 r.

Przypomnę, że plan oglądaliśmy 14 maja 2007 r.

Tę zmianę zdążono nanieść.

- Kolejna uwaga to brak uzgodnień ze Skarbem Miasta planu finansowego na wykup ziemi, zamianę, odszkodowania, urządzenie parków rzecznych i ogród botaniczny przewidziane w planie.

Józef Krok: - Urząd ma na wykup interwencyjny terenów we wszystkich możliwych częściach miasta zaledwie około 30 mln złotych.

Zachowanie urzędu polegające na zarezerwowaniu terenu i odroczeniu wypłaty odszkodowania właścicielom na nie wiadomo jak długo, jest nie do przyjęcia.

Po naszym wejściu do Unii Europejskiej takie zachowanie nie jest już możliwe.

Jeżeli zatem rezerwuje się jakiś teren pod takie czy inne cele, trzeba zapłacić jego właścicielowi.

Wiele zachodnioeuropejskich miast przegrało procesy o odszkodowania z powodu rezerwacji terenów w pewien określony sposób.

- Analizując plan, doszliście do wniosku, że tereny przeznaczone pod zabudowę stanowią nie 10 proc. powierzchni, jak wcześniej mówiono, ale około 1 proc.

Józef Krok: - Podejrzewamy, że nie ma tam nawet jednego procenta powierzchni przeznaczonego pod zabudowę.

Tymczasem pod zieleń ma pójść setki hektarów.

Tego żaden rozsądny człowiek nie zrozumie.

Urzędnicy robili wszystko, by nie powiedzieć, że de facto nie ma żadnego terenu pod zabudowę.

A przecież są tam tereny, na których nic nie rośnie i które nadają się do zabudowania, choćby ze względu na istniejącą już tam infrastrukturę.

Pod zieleń natomiast przeznacza się ogromne tereny - w Kostrzu i Pychowicach na gigantyczny ogród botaniczny, w Bodzowie na wspomniany park rzeczny.

Gdyby autorzy planu sięgnęli po takie rozwiązanie, w którym interesujący nas obszar zostałby określony jako ''ziemia budowlana specjalnego znaczenia'', mieszkańcy mieliby zagwarantowane, że dostaną rozsądne pieniądze.

Przypuszczam też, że z ich strony nie pojawiłby się ani jeden głos protestu.

W momencie, gdy obszar ten zostaje przekształcony w teren zielony, takiej gwarancji nie ma.

- Wasze wątpliwości budzą opinie krakowskich ekologów, którzy uważają, że teren ten powinien być gruntownie chroniony.

Józef Krok: - Uważamy, że ochronie ekologicznej poddane powinny zostać tylko pewne obszary, te, na których rzeczywiście jest coś cennego.

Nie chodzi o miejsca, w których ktoś kiedyś znalazł pojedynczą chronioną roślinę, ale o mateczniki.

A mateczników nie jest tam zbyt wiele.

Halina Kossowska: - Łąk kostrzeckich nie ma na liście obszarów proponowanych do programu Natura 2000.

Są łąki kostrzyńskie, ale chodzi tu o tereny w pobliżu Kostrzyna nad Odrą.

Inna zbliżona nazwa uwzględniona na rządowej liście Natura 2000 to Kostrza, ale odnosi się ona do rezerwatu przyrody w byłym województwie nowosądeckim.

Bodzów i Kostrze nie znajdują się też na liście propozycji do programu Natura 2000, tworzonej przez rozmaite organizacje ekologiczne.

- Podczas wystawienia planu wszyscy zainteresowani mogli zgłaszać do niego swoje własne wnioski.

Czy mieszkańcy skorzystali z tej możliwości?


Józef Krok: - Na 796 zgłoszonych przez mieszkańców do BPP wniosków odrzucono 740, 55 przyjętych wniosków złożyli ekolodzy, jeden wniosek o przekształcenie gruntu został uwzględniony (choć tylko w części).

Jak w takiej sytuacji mówić o dążeniu do jakiegoś kompromisu, gdy miasto odrzuca wszystkie nasze postulaty?

Urzędnicy tłumaczą, że cała procedura na każdym etapie była jawna i każdy mógł się wszystkiego dowiedzieć.

Tymczasem okazuje się, że mieszkańcy jednak nie mają nic do powiedzenia.

Ważniejsi od nich są nawet ekolodzy.

- Posuwacie się nawet do stwierdzenia, że plan ma charakter korupcjogenny.

Józef Krok: - Nie zarzucamy urzędnikom korupcji, lecz wskazujemy, że powstała pewna przestrzeń do nadużyć.

Przekształenie tego obszaru w teren zielony spowoduje znaczne obniżenie jego wartości.

Być może jest to przygotowanie tych gruntów pod przyszłą inwestycję jakiejś osoby prywatnej czy firmy.

Skoro pisze się jawnie, że pojawi się tam pole golfowe, korty, hotele, restauracje, to koszt ziemi pod taką inwestycję w moim przekonaniu wyniósłby około 200 tys. zł za ar.

A przecież tereny zielone są znacznie tańsze.

Jest to zatem niejawna rezerwacja terenu pod przyszłą zyskowną inwestycję.

Dodam też, że powierzchnia planowanego pola golfowego jest równa polu całej istniejącej zabudowy tego terenu.

- Jakie są wobec tego wasze postulaty?

Halina Kossowska: - Domagamy się odrzucenia projektu planu przez radę miasta i przystąpienia do ponownego jego opracowywania, tym razem przy uwzględnieniu postulatów mieszkańców.

Józef Kruk: - Jeżeli nam nie pozwoli się tam budować w sposób zorganizowany i ładny to skutek będzie taki, że teren i tak zostanie zabudowany, ale w sposób chaotyczny i niezorganizowany.

Przedsmak takiej sytuacji mamy już dzisiaj.

Wystarczy wybrać się nad Wisłę do Bodzowa czy Kostrza.

Tekst: Paweł Stachnik
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 21 pażdziernika 2007 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl