Na Krzemionkach po staremu

 

5 lat mija od utworzenia miejskiej fundacji Centrum Edukacji Kulturowej i Ekologicznej, która dbać miała o niezagospodarowane wcześniej rejony Krzemionek.

Wielkich sukcesów jednak nie widać.

Zadaniem fundacji miało być zagospodarowanie liczącego prawie 140 hektarów terenu obejmującego część Krzemionek, rezerwat Bonarka, dawny Obóz Karny ''Liban'' oraz dawny Obóz Koncentracyjny ''Płaszów''.

Podstawowym celem fundacji miało być uporządkowanie terenu, a następnie udostępnienie go krakowianom i turystom.

Powstać miały m. in. ścieżki edukacyjne oraz galerie i pracownie w opuszczonych budynkach.

Plany były duże, mówiło się o możliwości pozyskiwania na ich realizację środków europejskich.

Krzemionki nadal jednak pozostają rzadko odwiedzanym, niezagospodarowanym terenem.

Co gorsza, fundacja ma kłopoty finansowe.

Centrum nie otrzymuje żadnych pieniędzy z kasy miejskiej na bieżącą działalność.

Jedyne środki miejskie pochodzą z grantów, jeżeli fundacji uda się wygrać konkurs.

- Ze sprawozdania wynika, że nie pracuje tam nikt na stałe - powiedziano nam w biurze prasowym Urzędu Miasta Krakowa.

- Zatrudniane są wyłącznie osoby do realizacji konkretnych zadań.

- Współpracujemy z Urzędem Pracy w programach zatrudniania osób wykluczonych, np. Romów - Mariusz Jachimczak opowiada o dotychczasowych osiągnięciach fundacji.

- Wyremontowaliśmy 1 budynek, gdzie odbywają się warsztaty terapii zajęciowej dla osób chorych psychicznie, wydaliśmy pierwszy w historii folder na temat obozu płaszowskiego, postawiliśmy 8 tablic informacyjnych.

Centrum brało również udział w przygotowaniu ściany wspinaczkowej, a także organizowało sprzątanie obozu i cmentarza żydowskiego przez wolontariuszy z całego świata.

Fundacja nie wykonała jednak żadnego przedsięwzięcia ratującego Krzemionki na większą skalę.

- Nie jesteśmy w stanie aplikować o środki unijne, bo nie jesteśmy właścicielami terenu - skarży się Jachimczak.

- Bez zgody właściciela nawet dachu pomalować nie możemy.

Niestety, współpraca z miastem szwankuje.

Nałożono na nas podatek gruntowy w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych, a my nie mamy z czego tego zapłacić.

Rzeczywiście, finanse centrum wyglądają kiepsko.

- W roku 2003 fundacja wykazała około 5 tys. złotych straty - poinformowano nas w biurze prasowym.

- W roku następnym strata ta wyniosła tylko kilkaset złotych, ale w roku 2005 już kilkadziesiąt tysięcy.

- Było zamieszanie z prądem - tłumaczy Jachimczak.

- Okazało się, że były wspólne liczniki z dawnym Zarządem Gospodarki Komunalnej.

Teraz mamy oddzielne opomiarowanie i rachunki płacimy na bieżąco.

Wystąpiliśmy też do władz miasta z prośbą o oddłużenie.

Tekst: (SIE)
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 20 stycznia 2007 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl